Naprawdę rzadko zdarza się, żebym pałała do kosmetyku czystą nienawiścią, ale i takie produkty się znajdą. Ostatnio na ich listę dodałam regenerujący krem do stóp od Lirene.
Dlaczego? Używałam go na różne sposoby: cienka warstwa, grubsza, ze skarpetkami, bez skarpetek, na noc, w ciągu dnia i w żadnym wypadku mi nie odpowiadał. Dziwnie się wchłaniał, pozostawiał lepką warstwę (nawet po nocy w skarpetkach była wyczuwalna). Z doświadczenia myślałam, że kosmetyk z taką zawartością mocznika będzie świetnie nawilżać, ale jak widać u mnie nie podziało. Męczę krem już jakiś czas, ale zostało jeszcze pół tubki. Chyba komuś go podrzucę do testowania. Wiadomo: skóra skórze nierówna. A i jeszcze jedno. W zasadzie najważniejsza rzecz, bo przez nią nawet gdyby krem dobrze nawilżał, drugi raz nie kupiłabym go. Otóż zapach. Na początku wydawał mi się dość neutralny, ale po kilku użyciach wręcz robiło mi się niedobrze od niego. Uch, nie ma mowy, żebym więcej go użyła.
Ja używałam krem do stóp z Lirene i byłam z niego zadowolona.
OdpowiedzUsuńdobrze że uprzedzasz, chciałam po niego sięgnąć:)
OdpowiedzUsuńzapraszam Cię do mnie, może znajdziesz coś co Cię zaciekawi
Bardzo przydała mi się ta recenzja bo chciałam kupić ten produkt ale chyba jednak jeszcze to przemyśle ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam http://nowa-graciarnia.blogspot.com/
Miałam dokładnie ten sam krem co Ty.
OdpowiedzUsuńjuż wiem czego nie kupić :)
OdpowiedzUsuń